Debata: „Wyzwania gospodarcze dla regionu międzymorza w świetle napaści Rosji na Ukrainę”

W debacie, którą poprowadził red. nacz. „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” Tomasz Sakiewicz udział wzięli: Marszałek Sejmu Elżbieta Witek, Wiceminister Aktywów Państwowych Maciej Małecki, Prezes Giełdy Papierów Wartościowych dr Marek Dietl oraz prof. Zbigniew Krysiak reprezentujący Instytut Myśli Schumana.

Mówiąc o wyzwaniach związanych z falą uchodźców z Ukrainy, Marszałek Witek podkreśliła, że trwająca za naszą wschodnią granicą wojna „ma twarz kobiety”.

– Z jednej strony są to kobiety, które walczą na Ukrainie z bronią w ręku, a z drugiej strony są to tysiące kobiet, które uciekając z Ukrainy chcą przede wszystkim chronić swoje dzieci i znajdują miejsce przede wszystkim w Polsce

– mówiła, wskazując na kluczową rolę w tej kwestii naszego kraju.

Marszałek wskazała na istotne różnicę pomiędzy imigracją do państw zachodniej Europy, która miała miejsce w 2015 roku, a trwającym obecnie exodusem uchodźczym z terenów ogarniętej wojną Ukrainy. – Spośród miliona migrantów (którzy dotarli wówczas do Europy) ponad 70 proc. stanowili młodzi mężczyźni. Natomiast dzisiaj mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją (…) to są głównie kobiety, dzieci, osoby starsze i osoby niepełnosprawne – zaznaczyła, dodając, że „naszym obowiązkiem jest udzielić im nie tylko schronienia”, ale też „wszechstronnej pomocy”.

Przypomniała w tym kontekście legislacyjne i organizacyjne działania polskich władz, umożliwiające podjęcie uchodźcom pracy w Polsce, a także zabezpieczenie potrzeb edukacyjnych i opiekuńczych dla towarzyszących im dzieci. 

Elżbieta Witek podkreśliła, że na tego typu działania konieczne są pieniądze (w tym z Unii Europejskiej), których, mimo apeli i próśb ze strony polskiego rządu, nasz kraj dotychczas nie otrzymał. – Wszyscy musimy apelować (…) o to, że potrzebne są pieniądze. My w ciągu jednego roku mielibyśmy wydać 27 mld euro, to jest 3,3 proc. naszego PKB i nie jesteśmy w stanie tego udźwignąć, a naprawdę chcemy i pokazujemy to, że chcemy Ukraińcom realnie pomóc, nie tylko mówić o pomocy – tłumaczyła marszałek. Jak dodała, „staramy się przekonać także Berlin”.

Wiceminister Aktywów Państwowych Maciej Małecki odnosząc się do pytania dot. integracji gospodarczej krajów regionu Międzymorza, w obliczu różnic w zakresie regulacji prawnych obowiązujących w UE, zaznaczył, że „taka inicjatywa jest już realizowana”. – To jest ten wielki testament śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego – budowa Trójmorza (…) budowa powiązań pomiędzy państwami w zakresie struktury energetycznej, drogowej, kolejowej, czyli powiązanie tych państw pomiędzy Rosją, a Niemcami, które mimo, że leżą na mapie obok siebie (…) to do tej pory nie miały wspólnej infrastruktury do przedsięwzięć gospodarczych – powiedział.

Minister wskazał na realizowane już inwestycje. – My chcemy budować takie przedsięwzięcia jak Via Carpatia, Via Baltica, połączenia gazociągów od Świnoujścia po chorwacką wyspę Krk (…) I to jest myślę ten fundament, który pozwoli nam wykorzystać nasze położenie, wykorzystać potencjał ludnościowy naszego regionu i w tym przedsięwzięciu Polska jest liderem – ocenił.

– Powiem bez żadnej przesady, że przez ostatnie sześć lat, czyli czas rządów Prawa i Sprawiedliwości, to jest niespotykane przyspieszenie w obszarze łączenia krajów Trójmorza w zakresie energetycznym, infrastrukturalnym, ale też obronnym

– zaznaczył wiceszef MAP.

– Nie ma możliwości zadzierzgnięcia silnej więzi gospodarczej między krajami naszego regionu, jeśli nie będziemy mieli dostępu do surowców energetycznych, innych niż rosyjskie – dodał.

Wskazał na zasadnicze różnice w podejściu do tej kwestii ze strony niektórych państw UE, z Niemcami na czele, które uzależniły się od rosyjskich surowców energetycznych. – Droga Niemiec i szeregu firm ponadnarodowych, to jest interes z Putinem – przyznał, wspominając o Nord Stream 1 i Nord Stream 2. – Dzisiaj za to wszyscy płacimy cenę – dodał.

Jak wyjaśniał, Polska po wygaśnięciu długoterminowych kontraktów będzie całkowicie uniezależniona od rosyjskiego gazu i ropy.

Prezes Giełdy Papierów Wartościowych Marek Dietl odniósł się m.in. do pytania o potencjał Polski w zakresie utworzenia regionalnego hubu kapitałowego, w obszarze, którego dominowałaby polska waluta. – Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że warszawska giełda pod względem obrotów jest dwa razy większa niż austriacka, cztery razy większa niż grecka i siedem razy większa niż węgierska; pozostałe w regionie są już bardzo malutkie i to jest dobry punkt startowy do tego, żeby myśleć o takiej integracji – tłumaczył.

– 75 proc. obrotu spółek publicznych ukraińskich odbywało się przed tą wojną na giełdzie warszawskiej; to jest tak, że byliśmy i jesteśmy wciąż „domem” dla tych największych notowanych spółek ukraińskich

– przyznał, wskazując w tym kontekście na możliwość dalszej ekspansji w regionie Międzymorza.

Jak wyjaśniał, małe kraje naszego regionu przystępując do strefy euro, dążyły do wyeliminowania ryzyka spekulacji na ich walucie, natomiast dla Polski, której waluta jest „piątą w UE” i „dwunastą na świecie pod względem głębokości rynku”, przystępowanie do strefy euro nie ma sensu, bo, jak zaznaczył, tej największej korzyści „nigdy nie uzyskamy”.

– Gdyby te kraje (nadbałtyckie, Słowacja, Bułgaria), które wymieniłem, zdecydowały się przystąpić nie do strefy euro, tylko do strefy złotego, to moglibyśmy zauważyć, że procesy inflacyjne, a co za tym idzie, właściwa polityka monetarna, czyli stopy procentowe, dużo bardziej polskie pasują do tych krajów, niż krajów unijnych

– wyjaśniał, 

Wskazał, że w obliczu dużej inflacji w takich krajach jak np. Słowacja, Estonia czy Bułgaria, stopy procentowe w UE są zerowe, co dla tych państw jest bardzo niekorzystne. – Dzisiaj zwalczanie inflacji w Estonii byłoby dużo łatwiejsze, gdyby mieli złotówkę, a niżeli euro, ale to już się stało, mleko się rozlało – mówił Dietl.
Według niego olbrzymią szansą dla Polski jest „uzłotowienie” Ukrainy i innych krajów nie będących w Unii Europejskiej, co jak podkreślił już się „częściowo dzieje”. Jako przykład podał sytuację, w której NBP zdecydował o możliwości wymiany hrywny na złote dla obywateli Ukrainy po regulowanym kursie. – Tak samo można myśleć o drachmie armeńskiej, czy o walutach różnych krajów spoza UE – wyliczał.

– Jest to zadanie na pokolenia, a przynajmniej na dziesięciolecia, natomiast im wcześniej będziemy w tym kierunku działać, tym jest większe prawdopodobieństwo sukcesu i szybciej dojdziemy do tego, żeby inne kraje „uzłotawiać”

– przekonywał Marek Dietl.

Czytaj więcej »

Zachęcamy do wysłuchania panelu: